niedziela, 29 lipca 2018

Humoreska nr. 50. LATO 1977 I GIGANTYCZNY SZCZUPAK


         Znalezione obrazy dla zapytania szczupaki     

                   



                                 







                      


            Marek mieszkał z matką w Warszawie, a wszystkie wakacje spędzał z ojcem we wsi Rybaki, na Warmii, nad jeziorem Łańskim. Ojciec Marka, Jacek, był oficerem i pełnił służbę w  tajnym Ośrodku Wypoczynkowym Urzędu Rady Ministrów w Łańsku o kryptonimie W-1.
          W Rybakach było gigantyczne gospodarstwo rolniczo-techniczne, które miało za zadanie zabezpieczać wszelkie potrzeby Ośrodka znajdującego się po drugiej stronie jeziora. Tu też były dwa duże bloki koszarowe w których mieszkali żołnierze niezbędni do służby patrolowej i wartowniczej na terenie Ośrodka. Teren ten to kilkanaście tysięcy hektarów lasu, pełen dzikiego zwierza, ogrodzony dwumetrowym płotem. 
         Polowania w Łańsku mają długą historię. Chronologicznie rzecz ujmując polowali tam: Hindenburg,  Goering,  Bierut,(który zdecydował o rozbudowie obiektu), Rokossowski, Gomułka, Cyrankiewicz,  Gierek, Jaroszewicz, Kiszczak i wielu innych dygnitarzy. Bywali tam także wybitni goście jak np.:  Nikita Chruszczow i Leonid Breżniew, Fidel Castro z Kuby, Czou-En-La z Chin, szachinszach Iranu Mohammad Reza Pahlawi, Erich Honecker, prezydent Jugosławii Josip Broz Tito, Valery Giscard d’Estaing,,  oraz król Belgów Baldwin I Koburg.
         W czasie swojej prezydentury kilkakrotnie łowił ryby tam Lech Wałęsa.
         Kapitan Jacek był zapalonym wędkarzem. Z okna swojego mieszkania, na trzecim piętrze, mógł obserwować dużą część jeziora. Kiedy zauważył kotłujące się mewy nad jakimś akwenem, to siadał do łódki i pędził kosić okoniowe żniwa. Okoni, szczupaków, węgorzy i innych ryb było tam ogromne ilości, bo odłowy sieciowe były ograniczone do minimum.
        Jacek był już tak rozbestwiony swoimi sukcesami, że kilowy okoń lub 10 kilowy szczupak nie robi na nim większego wrażenia. Kiedy przyjechał Marek to też chciał łowić z ojcem. Zaraz drugiego dnia wybrali się na łowy. Było piękne lipcowe, bezwietrzne, popołudnie. Na spadzie południowym, przy półwyspie Lalka, przy drugim rzucie, ciężką błystką "algą", Marek poczuł gwałtowny opór. W pierwszej chwili myślał, że zaczepił kłodę.
Zapytał ojca co ma robić. Jeszcze nie usłyszał odpowiedzi, a kłoda ruszyła tak gwałtownie, że Marek stracił równowagę i upadł. Wędziska jednak nie wypuścił. Ojciec krzyczał: Zwolnij hamulec! zwolnij hamulec! 
        Ryba parła w kierunku 55-cio metrowej głębiny. Kołowrotek grzechotał przy wybieraniu kolejnych metrów żyłki. Łódka najpierw wolno potem co raz szybciej zaczęła płynąć za rybą. Masz 14 lat i będziesz miał co opowiadać do śmierci - powiedział ojciec. Żyłka 0,35 i stalowy  przypon powinien wytrzymać. Myślę, że ja takiego szczupaka jeszcze nie złowiłem. To twój dzień. Pracuj rozważnie, tak jak cię uczyłem.
        Zanim szczupak został umęczony i w podbieraku wylądował w łódce upłynęło około 15 minut. Ma około 130cm i waży ze 25 kilo, powiedział ojciec. W domu zważymy i zmierzymy go. Oboje byli bezgranicznie szczęśliwi. 
        Tatusiu masz na pewno  agrafkę i sznurek, puścimy go za łódką żeby był żywy. Na brzegu pobiegnę do domu po aparat, a Ty zrobisz mi zdjęcia jak będę prowadził szczupaka po płyciznach na sznurku. Tak też zrobili. Jacek zapalił silnik. Ruszyli na wolnych obrotach. Po chwili silnik zakrztusił się i zgasł. Spojrzeli do tyłu. Zobaczyli, że sznurek owinął się wokół śruby i został przecięty. Szczupak z agrafką w pysku odpłynął w odmęty.