środa, 29 października 2014

Humoreska nr 39. BOGUŚ WĘDKARZ

 Modele Kobiet, Buduar, Legs, Nago

    

  Był rok 1962. Boguś właśnie skończył studia na Wydziale Historii w Szczecinie i dostał skierowanie do pracy w Kołobrzegu. Okazało się, że praca belfra w tutejszej 11-latce nie spełnia jego oczekiwań. Pochodził ze wsi. Ciągnęło go do ziemi, lasu i wody.
             Pewnej jesiennej niedzieli spotkał nad Parsętą wędkarza. Pogadali. Spodobało się Bogusiowi wędkowanie. Z trudem skompletował sprzęt. Cieszył się jak dziecko swoim pierwszym wędziskiem bambusowym. Połowy miał, najczęściej, udane tak w rzece jak i w morzu. Poznał kilku zawodowych rybaków. W wolnych dniach wypływał w morze, kutrem, ze starym Marcinem. Podobało mu się to zajęcie, a i pieniądze zarobione też nie były bez znaczenia.
            Zadar z Dyrektorem Szkoły bo nie chciał wstąpić do PZPR. Zaczął myśleć o innym zajęciu. Pewnej burzliwej nocy kuter Marcina, wiatr północno-wschodni, zapędził, aż do brzegów Szwecji. Bogdan zwinął w węzełek swoje ubranie i z kołem ratunkowym, wpław,popłynął "za żelazną kurtynę".
           Marcin jakoś wywinął się od kary tłumacząc się "Władzy", że obywatel Bogdan wypadł za burtę pośród ciemnej nocy.
             Bogusiowi nie łatwo się żyło w pierwszych latach w tej Szwecji. Imał się różnych zajęć. Był tragarzem, śmieciarzem, zbierał jagody i borówki. Dość łatwo opanował język. Osiadł w miasteczku Lidkoping nad ogromnym jeziorem Wener. Często wędkował. Zawarł nowe przyjaźnie. Poznał też i Gretę. Była panną z dzieckiem i miała babkę polkę. Znalazła Bogusiowi dobrą pracę w ogromnej hurtowni.
           Zakochał się w Grecie "bez pamięci". Pobrali się. Zamieszkali w małym domku nad jeziorem.
Często wędkował. Greta nie miała nic przeciwko temu. Łowił sam lub z miejscowymi wędkarzami.
Siedząc w łódce z Axelem, dyskutowali o wierności małżeńskiej. Axsel twierdził, że mężowie w Szwecji, dla urozmaicenia, bardzo często korzystają z płatnej miłości. "Taka wszystko zrobi na co ma ochotę mężczyzna. Ja i kilku moich znajomych chodzimy do takiej Gerty, która przyjmuję gości jak
niema męża w domu. Mogę dać Ci adres i telefon."
          Bogdan czuł jak mu pulsowała krew w skroniach.
          - Daj.- Powiedział.
          Była to jego Greta.
   

wtorek, 14 października 2014

Humoreska nr 38. WĘDKARZE PRZY PIWIE

Pić, Jeść, Piwa, Szkło Piwa, Kubek


                                           

      - Co Ty chrzanisz?
             - Niech skonam, święta prawda.
            - I Ty mnie chcesz wcisnąć, taki kit, mnie, że na żyłkę zero zero dwa wyciągnąłeś z pod lodu 10-cio kilowego szczupaka i to w dodatku na mormyszkę? Opowiadaj takie historie, Wacuś, cioci na imieninach, a nie mnie.
            - Słuchaj Jasiu, może Wacek mówi prawdę, to jest możliwe, na przykład, gdyby szczupak był zdechły!
             - O nasz rację Kaziu. Wacek wyciągnął z pod lodu - zdechłego szczupaka.
         - Śmiejcie się śmiejcie, a ja swoje wiem. Co prawda nie ważyłem tego szczupaka, ale był bardzo duży. I na pewno był żywy. Szkoda, że nie miałem kamery, to byście zobaczyli jak się rzucał na lodzie. Rękie  mi podrapał jak mu wyjmowałem mormyszkę.
           - Popatrz, popatrz Kaziu, mało brakowało, a nasz drogi Przyjaciel byłby bez ręki. I to przez zdechłego szczupaka. Miał by teraz kłopoty z otwieraniem piwa.
             - Ale śmieszne. Jak nie wierzycie w to co mówię, to koniec, nie postawie Wam kolejki.
             - O nie, Wacuś. Przyszliśmy tu na piwo i nie masz wyjścia.
             - Jaś na rację - szczupak szczupakiem, a piwo piwem.
             - Z Wami to trudno wytrzymać, ale Was lubię. Kelner!!!
             - Wiecie co Przyjaciele, ja się czasem zastanawiam nad tym co jest przyjemniejsze: łowienie
ryb czy opowiadanie o łowieniu.