Nazywam
się Piotr Iwiński. Mam 10 lat i chodzę do czwartej klasy. Dziś miałem okropny
dzień. Dostałem dwóje z religii i nie pojechałem z Tatą na ryby. Z tej rozpaczy
postanowiłem zacząć pisać pamiętnik.
Na ryby nie pojechaliśmy bo Tata dostał, jak mówi
fuchę. Tata jest elektrykiem, pracuje w dużym zakładzie, a od czasu do czasu
dorabia u ludzi. Uwielbiam łowienie ryb. Jeździmy nad cudowną rzekę. Ja albo
łowię, albo jak słabo biorą, palę ognisko i piekę kartofle. Są przepyszne. Jemy
je z kefirem.
Z tą dwóją to bardziej skomplikowana
sprawa. Muszę tu wyjaśnić, że to przez nasz korytarz. Mieszkamy w bloku, z Mamą
i Tatą, na szóstym piętrze. Na naszym korytarzu jest sześć mieszkań. Pod
numerem 61 mieszka, z żoną, profesor astronomii, mały i chudy, zawsze w
kapeluszu. Tata nazywa Go profesor Filutek. Wydaje mi się to bardzo śmieszne.
Pod 62 mieszkamy my. Pod 63 mieszka mój
najlepszy kolega, też Piotr. On ma trzy młodsze siostry. Ich Mama nie pracuję,
a Tata jest kierowcą autobusu. Piotrek często przychodzi do mnie i gramy w
różne gry. Kiedyś Mama poczęstowała nas świeżo upieczoną, wspaniałą, szarlotką.
Piotrek zjadł połowę
i zapytał Mamy czy pozostałą
część może zanieść swojej najmłodszej siostrze Kasi. Mama się wzruszyła, aż jej
pociekły łzy i od razu zapakowała połowę szarlotki i wysłała z nią Piotrka do domy.
Kiedy opowiedziała o tym zdarzeniu Tacie, to powiedział: - Dobrze zrobiłaś, im
się nie przelewa.
Mieszkanie 64 wynajmują trzej studenci.
Jeden z nich, Andrzej, zawsze gdy mnie spotka to sobie ze mnie żartuje, pyta
np.: czy chcę papierosa, czy dzisiaj już piłem piwo, albo czy mam narzeczoną.
Pod 65 mieszka Pani Wanda z bardzo starą
Matką. Ma Ona chyba ze 65 lat i chodzi przy chodziku. Czasem widzę jak Pani
Wanda wyprowadza Ją na spacer. Mama nie lubi tej Wandy, bo uważa, że to
plotkara. Tata kiedyś powiedział, że Ona cięgle podgląda ludzi przez dziurkę od
klucza, albo przez judasza.
Pod 66 mieszka Pani Ksenia. Tata mówi, że
to Lafirynda. Nie wiem co to znaczy. Wychodzi z domu zawsze pod wieczór, bardzo
mocno umalowana i w bardzo krótkiej sukni. Czasem widziałem jak wychodzili od
Niej rano jacyś obcy panowie.
A z tą dwóją to było tak. Pani Katechetka,
jak zwykle, okropnie podnudzała. Ja myślałem o łowieniu ryb i o tym jak wczoraj
Tata powiedział o tej Wandzie, że Ona wszystko widzi i wszystko słyszy. Pod
koniec lekcji zadała pytanie i zawołała: - Iwiński odpowiedz! Ja pytania nie
słyszałem, wstałem i patrzę na Kubę z
mojej ławki. On domyślił się o co chodzi i szepnął: "Kto wszystko widzi i
wszystko słyszy?" Bez chwili namysłu powiedziałem: Nasza sąsiadka z pod 65.
Klasa ryknęła śmiechem. Katechetka była wściekła i postawiła mi dwóję.