wtorek, 20 marca 2012

Humoreska 24. Wędkarze i premier Cyrankiewicz

               Koniec lat sześćdziesiątych. Piękny czerwcowy dzień. Wracaliśmy z przyjacielem "Syrenko" z połowów, w Mierkach, na jeziorze Pluszne. Humory nam dopisywały bo mieliśmy po "wiadrze" okoni. Łowiliśmy z pontonów na żywca. Brały jak oszalałe i w dodatku piękne.
             Byliśmy głodni więc postanowiliśmy wstąpić do restauracji "Stylowa" w Olsztynku. Zdążyliśmy złożyć zamówienie. Dochodziła godzina 21-sza. W lokalu powstało ogromne zamieszanie i ... odjęło nam mowę - wszedł Premier Cyrankiewicz ze swoją obstawą. Poinformowano nas, że restauracja jest zamknięta i nikt nie może wejść. Natomiast ci których zastał tow. Premier są Jego gośćmi i mogą zamawiać to na co mają ochotę.
            My nie mieliśmy nic przeciwko takiemu obrotowi sprawy. Szybko dowiedzieliśmy się, że tow. Cyrankiewicz niejednokrotnie wpadał do "Stylowej", kiedy bywał w pobliskim Łańsku. Miejscowi pijaczkowie polowali na taką okazję po wcześniejszych doświadczeniach.
            Początkowo zimna atmosfera uległa szybko ociepleniu. Obstawa zamawiała dania, a Premier rozmawiał na stojąco z ludźmi. W pewnym momencie wyjął paczkę "Waweli", wówczas to były luksusowe papierosy, i częstował po kolei wszystkich. Pewien gość, o dość podejrzanej aparycji wziął papierosa i schował do kieszeni. Bystry Cyrankiewicz zauważył to i zapytał: A Wy towarzyszu nie palicie? Ten nie zmieszany wypalił: Panie - takiego dobrego papierosa to ja sobie zapale w lepszym towarzystwie.
             Sala gruchnęła śmiechem. Tow. Cyrankiewicz też się śmiał długo i chyba szczerze.  



.