czwartek, 13 września 2012

Humoreska 25. List wędkarz


                                                                                            
Dobrze bywać w takich miejscach

          Słoneczko Ty moje!!!    Czy można zapomnieć jak szłaś tylko w sandałkach po rosie wśród traw i pokrzyw? Czy można zapomnieć jak doszliśmy nad bajeczną rzeczkę wijącą się między wiekowymi świerkami? Ty wybrałaś miejsce na nasz piknik. Ty zamiatałaś szyszki pod nasze posłanie. Ty beztrosko brodziłaś po płyciznach i w krystalicznej wodzie zbierałaś kamyczki i muszelki.
          Czy mogę zapomnieć moją rozterkę - Ty czy wędka?  Najbliższy dołek z wirem i wstecznym prądem był taki kuszący. Przestałem patrzeć na Ciebie, dorwałem się do wędki. Nie minęło 5 minut i to błyskawiczne branie, a potem hol szalejącej ryby. Jak cudnie zachwycałaś się moim kleniem. Nie wiedziałam kto jest piękniejszy - Ty czy kleń?
          Byłem głupi. Zmarnowałem godzinę czekając na drugie branie. Ty czekałaś cierpliwie. Wreszcie opamiętałem się. Rzuciłem kij i byłem przy Tobie. Na przemian patrzyłem w Twoje piękne oczy i całowałem cudowne piersi. A potem biliśmy z sobą tak blisko, jak najbliżej.
          Było  tak wspaniale, tak rozkosznie. My, rzeka i las. Bardzo ciepło, ale nie upalnie i ta cisza, ten spokój. Straciłem poczucie czasu i rachubę - ile razy byłaś moją, a  ja Twój.             
           Dziękuję Opatrzności za taki dzień. Dziękuję Tobie za Twoje oddanie,
za Twój spokój i łagodność, za to że jesteś i chciałaś być ze mną.
            Czy  można o tym zapomnieć!?
                                                                                         Twój Wędkarz.               

     Dodaj komentarz.
  Polecam: http://malzenskiswiat.blogspot.com/

wtorek, 20 marca 2012

Humoreska 24. Wędkarze i premier Cyrankiewicz

               Koniec lat sześćdziesiątych. Piękny czerwcowy dzień. Wracaliśmy z przyjacielem "Syrenko" z połowów, w Mierkach, na jeziorze Pluszne. Humory nam dopisywały bo mieliśmy po "wiadrze" okoni. Łowiliśmy z pontonów na żywca. Brały jak oszalałe i w dodatku piękne.
             Byliśmy głodni więc postanowiliśmy wstąpić do restauracji "Stylowa" w Olsztynku. Zdążyliśmy złożyć zamówienie. Dochodziła godzina 21-sza. W lokalu powstało ogromne zamieszanie i ... odjęło nam mowę - wszedł Premier Cyrankiewicz ze swoją obstawą. Poinformowano nas, że restauracja jest zamknięta i nikt nie może wejść. Natomiast ci których zastał tow. Premier są Jego gośćmi i mogą zamawiać to na co mają ochotę.
            My nie mieliśmy nic przeciwko takiemu obrotowi sprawy. Szybko dowiedzieliśmy się, że tow. Cyrankiewicz niejednokrotnie wpadał do "Stylowej", kiedy bywał w pobliskim Łańsku. Miejscowi pijaczkowie polowali na taką okazję po wcześniejszych doświadczeniach.
            Początkowo zimna atmosfera uległa szybko ociepleniu. Obstawa zamawiała dania, a Premier rozmawiał na stojąco z ludźmi. W pewnym momencie wyjął paczkę "Waweli", wówczas to były luksusowe papierosy, i częstował po kolei wszystkich. Pewien gość, o dość podejrzanej aparycji wziął papierosa i schował do kieszeni. Bystry Cyrankiewicz zauważył to i zapytał: A Wy towarzyszu nie palicie? Ten nie zmieszany wypalił: Panie - takiego dobrego papierosa to ja sobie zapale w lepszym towarzystwie.
             Sala gruchnęła śmiechem. Tow. Cyrankiewicz też się śmiał długo i chyba szczerze.  



.