WĘDKARSKIE SZCZĘŚCIE
W czerwcowe popołudnie, Zyga, Artur i Micha,
wędkarze, skrzyknęli się na wódkę. Wypili po setce i Artur zapytał Zygę co
wczoraj złowił. Ten się skrzywił i powiedział, że nic. Dziś, kiedy ryb jest tak
mało trzeba mieć szczęście żeby coś złowić, dodał.
To uważasz, że nie masz szczęścia?
Po pierwsze nie pamiętam czy wstałem prawą
nogą, po drugie zaraz przy domu kot przeleciał mi drogę, a po trzecie żona
jeszcze spała i nie potrzymałem jej za
kolano. Te zdarzenia, jak wiadomo, wykluczają szczęście.
To jest oczywiste, a ponadto jak chcesz
złowić dużą rybę trzeba stosować myśliwską zasadę: „- Im większy zwierz, tym
wyżej bierz.” Ja chwytam żonę nie tylko za kolano.
Ja wam powiem, wtrącił się Michał, że
niema nic gorszego jak w drodze na ryby spotkać zakonnice. W takim wypadku
najlepiej wrócić do domu i już nigdzie tego dnia nie wychodzić.
To co, według was, trzeba zrobić, żeby
mieć gwarantowane szczęście?
Ja ci powiem: - Należy mieć złotą monetę
w kieszeni, ostatecznie może być zwykła złotówka.
Tak, tak, a jeszcze lepiej mieć w
kieszeni stówę, wtedy w drodze powrotnej zajeżdżasz do rybolu, kupujesz trzy
szczupaki i masz co opowiadać znajomym przez pół roku.
Skończmy już z tym szczęściem, Michał
polej, a ja opowiem wam dowcip.
Kobieta łowiła ryby i zauważyła, że
zbliża się strażnik, więc wędkę położyła koło siebie i udaje, że się opala.
Podszedł strażnik ze srogą miną i powiedział: tu nie wolno łowić ryb, zapłaci
pani mandat. Ale ja przecież nie łowie – odpowiedziała kobieta. Tak ale ma pani
narzędzie do łowienia. Niech pan tylko spróbuję, to ja oskarżę pana o gwałt i
pójdzie pan siedzieć. Ha, ha na jakiej podstawie pani mnie oskarży? A na takiej
jak pan mnie – ma pan przecież z sobą narzędzie gwałtu.
To ja wam powiem co ja robię żeby złowić
dużą rybę, powiedział Marcin - ja się
modle. Przecież ty nie chodzisz do kościoła! Nie szkodzi, Nauczę was tej
modlitwy: - „ Boże spraw abym złowił taką rybę o której mógłbym opowiadać do
śmierci nie kłamiąc ani słowa.” To wypijmy za wędkarskie szczęście.