niedziela, 20 marca 2011

Humoreska 1. Wędkarska pasja

Każda pora jest dobra.
 

   Był rok 1968, 2 maj, poranek chłodny, po nocy ze szronem. Brać wędkarska już od 6:00 stanęła nad jeziorem i rozpoczęło się losowanie stanowisk przed zawodami. Ubrani w kufajki i gumofilce wędkarze pokrzepiali się "czym kto miał" i od razu zrobiło się wesoło.
     Zawody wędkarskie zaplanowane były nie z brzegu, lecz ze środków pływających. Te środki pływające to sześć łódek, a reszta drewniane kajaki. Wielka, stateczna, stalowa łódź była przeznaczona dla sędziów i ewentualnie jako środek ratunkowy.
     O godzinie 7:00 rozpoczęły się zawody. Każdy zawodnik zakotwiczył przy bojce z wylosowanym numerem. Ryby brały "jak wściekłe", to też mało kto zwracał uwagę na to, że rozeschnięte po zimie kajaki nabierają wody. Kajak z wodą to wywrotny kajak. Nie trzeba było długo czekać. Stary Marcin ciągnąc pięknego leszcza stracił równowagę i "wylądował" pod kajakiem. Za nim dopłynęła łódź ratunkowa, zanim wyciągnęli Marcina do łodzi, to już zdążył się nieźle opić wody. Siedział biedak, kaszlał, rzęził, pluł i przewracał oczyma. W tym czasie załoga zbierała z wody bambusowe wędki, wiaderka i inne skarby. Marcin doszedł do siebie, rozejrzał się wokół i zapytał - "A gdzie robaki?".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz