wtorek, 5 kwietnia 2011

Humoreska 5. Łowienie okoni

                                          Okoń, Ryba, Palenie                        

    Jakieś 40 lat temu jeździłem „na ryby” w rejon Purdy (około 20 km od Olsztyna)na jezioro Kemno Wielkie. Dziwna to woda. Otoczona zewsząd bagnistym lasem z trudnym dojazdem. Jezioro jest płytkie, dno grząskie, woda klarowna, ale w kolorze herbaty. Roślinność nadwodna to tylko skrzypy. Według opinii miejscowych wędkarzy żyły tam jedynie okonie i szczupaki. Ja także niczego innego nie złowiłem. Niebywałe było ubarwienie tych ryb: okonie miały grzbiety czarne, a brzuchy prawie fioletowe; szczupaki bez żadnych jasnych plamek, czarne na grzbietach i o oliwkowych spodach. Łowiliśmy te ryby z pontonów na przywiezione z innych bagienek drobne karasie.W maju brania były częste. Latem bywało źle. Kiedyś z nudów wziąłem spining do ręki i wyrzucałem „algę” gdziekolwiek, aby dalej od pontonu. Zaczęły się dziac cuda.Na „algę” nic nie brało (prawie zawsze) za to następowało kilka brań na żywca. Przestało brac na żywca - znów kilka rzutów spiningiem itd. Wniosek był prosty - ruchoma błystka prowokowała drapieżniki do żerowania.
     Siedząc w łódce na skraju roślinności podwodnej można spróbować stukania w dno łodzi. Przestraszona drobnica przemieszcza się energicznie, a okoń rusza w pościg. Robienie hałasu jest bez sensu, gdy łowimy okonie wśród spławiającej się uklei. Hałas spowoduje jej odpłynięcie poza nasze „pole rażenia”, a wraz z ukleją popłyną okonie i brania natychmiast skończą się.
Na lodzie często stosowałem taki wybieg:  gdy w nowo wywierconym otworze nie było brań na mormyszkę ,wyciągałem ją i wpuszczałem ciężką błystkę. Po 15-stu poderwaniach (najczęściej bez rezultatu) wyciągałem błystkę i jak najszybciej wpuszczałem mormyszkę – często następowały 2-3 brania ładnych okoni. Kolejny otwór i zabawa od początku.
     W ostatnich latach dla zanęcenia okonia pod lodem, wielu wędkarzy, stosując odpowiedni przyrząd umieszcza nad dnem drobną ochotkę (tzw.pikiera). Wydałem sporo pieniędzy na pikiera, przez dwie zimy wielokrotnie eksperymentowałem i nigdy nie miałem widocznego rezultatu. Być może robiłem coś nie tak. W moim przekonaniu, jak z powyższego wynika, okoni nie nęci się tak jak ryb karpiowatych . W pewnych okolicznościach można próbować różnych sztuczek
bez gwarancji sukcesu. Znacznie pewniejsze jest szukanie żerujących okoni. Znacznie pewniejsze jest uwiedzenie kobiety, gdy podejmuje się liczne próby, niż wówczas gdy się czeka, aż przyjdzie sama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz