niedziela, 10 kwietnia 2011

Humoreska 6. Wędkowanie i dzieci

                                                       
Tatusiu, a gdzie te ryby?
                                           
                           
    Krzyś ma żonę Magdę i troje dzieci. Krzyś bardzo kocha żonę i dzieci, niestety kocha również łowić ryby. Gdy się ma pracę w biurze projektowym, rodzinę, psa, papużki nierozłączki i działkę – to kiedy jechać na ryby? Oczywiście Magda wie, od Krzysia, jaki to zbawienny wpływ na rozwój dzieci mają zjadane ryby. Powinna doceniać wyprawy wędkarskie męża, ale jakoś nie docenia. Wieczny dylemat Krzysia: jechać nie jechać, łowić ryby, czy zostać z dzieciakami.
           We wtorek, Kasia, jedyna kobieta w biurze i ulubienica wszystkich panów, obwieściła, że w czwartek nie będzie Szefa. Krzysiowi zapłonęły oczy, tak jadę. Z chłopakami ustalił, że będą go kryli przed  Szefem  „w razie czego”.  Magda wyraziła zgodę, bo co miała biedna zrobić. Jeszcze przed świtem, w czwartek, Krzyś wyrwał samochodem, aż pod Morąg. Ryby nie brały. Na nic zmiany miejsc, sprzętu i przynęt. Z rana złowił 6 okoneczków , a potem nic i nic. Około trzynastej zadzwonił Jarek, najlepszy przyjaciel z biura i powiedział: Szef nie wyjechał, a w dodatku zażyczył sobie, żebyś mu zreferował projekt tego pawilonu z Kętrzyna. Sprawa się rypła, nie dało się ukryć twojej nieobecności. Powiedział też, że możesz pożegnać się z premią. Krzysiowi opadły ręce. Oskrobał okoneczki, zwinął sprzęt i poczłapał do Olsztyna. Po drodze opadły go czarne myśli: 1200 zł premii, ponad 80 km przejechanych samochodem  - ile to złotych, zmarnowany dzień, a na działce tyle roboty.
         Magda przywitała go smutnym uśmiechem. Żeby zagłuszyć sumienie odkurzył całe mieszkanie, a potem z remontował cieknący od tygodnia kran. Wieczorem usmażył rybki i podał je dzieciom na przystawkę przed kolacją. Pomyślał sobie: jedzcie dzieci – to są najdroższe okonki świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz