
Stasia poznałem "na lodzie" na jeziorze Łańskim. Przypadliśmy sobie do gustu i nasza przyjaźń trwała wiele, wiele lat , aż do Jego odejścia. Był nadzwyczaj skromnym człowiekiem, punktualnym i solidnym. Z zawodu łącznościowiec, doskonale znał swój fach, a ponadto posiadał wiele najróżniejszych talentów. Był także wędkarzem i to jakim. Wiedział: kiedy, gdzie i jak łowić. Miał nadzwyczajne sukcesy o każdej porze roku i przy każdej pogodzie. Umiał patrzeć na wodę i widział znacznie więcej, niż inni widzieli. Wielokrotnie zadziwiał mnie niesamowitą intuicją, nadzwyczajnym wyczuciem w poszukiwaniu łowiska.
Łowił ryby, sam je sprawiał i przyrządzał, a potem, gotowe do spożycia, rozdawał na lewo i prawo. Stasia traktowałem jako swojego mistrza. Wiele Mu zawdzięczam wiedzy wędkarskiej, ale także wiedzy o tym jak być człowiekiem.
O Stasiu chodziły różne opowieści m,in. i taka: pokaż Mu kałużę i każ złowić rybę, to cię zapyta : a jaką byś chciał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz