poniedziałek, 24 października 2011

Humoreska 19. Wędkarze uważajcie na kobiety


Nawet mała może być niebezpieczna !!?
     










   Dorotka była dzieckiem żywym, pogodnym i nadzwyczaj zdolnym. Mieszkała we wsi położonej nad Łyną. Chodziła do piątej klasy i podkochiwała się w Maćku. Oczywiście nikt o tym nie wiedział. Maciek uczeń klasy szóstej, wysoki, przystojny, dobrze się uczył, ale był zarozumiały, arogancki i lubił dokuczać słabszym i mniej zdolnym. W ubiegłym roku wygrał zawody wędkarskie.
         W pierwszą niedzielę kwietnia ukochany Dziadek zaproponował Dorotce wyprawę na ryby. Poszła. Było to dla niej zupełnie coś nowego. Najpierw długo spacerowali nad Łyną. Dziadek pokazywał gdzie,kiedy, jak i co można złowić. Wreszcie zaczęli łowienie za zwalonym drzewem gdzie tworzył się spokojny wir. Ponieważ okonie wyszły na tarło z pobliskiego jeziora brania były częste. Dorotka szalała z radości. Doskonale radziła sobie z wędką i robakami.
          W poniedziałek rano, przy wejściu do szkoły,spotkała Macka. "Cześć Smarkula" - powitał ją ironicznie. W tej chwili błysnęła jej myśl: - słuchaj może zrobimy zawody wędkarskie? Ha, ha, ha! A Ty umiesz trzymać wędkę? Nie, skłamała, ale się nauczę. Poważnie? Poważnie. Kiedy? Dziś o 16-stej. Mam warunek: - jak przegrasz Mała to zeżresz swoje robaki, moi koledzy dopilnują tego. Zgoda, powiedziała Dorotka, ale ja mam też warunki:  1) jak przegrasz to też będziesz jadł dżdżownice; 2) ja wybiorę dla siebie miejsce do łowienia,a Ty nie możesz być bliżej niż  50 m. Zgoda? Zgoda.
           Do końca zajęć szkoła aż huczała na temat zawodów. 
Powstał komitet sędziowski. Ustalono, że każdy zawodnik otrzyma 30 robaków. Zawody będą trwały dwie godziny.
            O 16-stej pół szkoły było nad rzeką. Dorotka pożyczyła wędkę od Dziadka i otrzymała jeszcze dużo rad. Wybrała oczywiście to miejsce gdzie wczoraj łowili. Już po kilku minutach prowadziła Dorotka przy gromkim aplauzie kibiców.
           O 17-stej 30 zabrakło jej robaków. Miała 28 pięknych okoni. Sędziowie przerwali zawody. Maciek złowił 6 okonków i zostało mu 12 dżdżownic. Zwycięstwo Dorotki było oczywiste.
          Dziewczynki umyły dżdżownice i nakazały Mackowi żeby je zjadł. Oczywiście nie chciał. Otoczyli go ze wszystkich stron i krzyczeli: jedz, żryj, żryj, sam to przecież wymyśliłeś! Nie miał wyjścia. Pierwsza jakoś poszła, przy drugiej zwymiotował, był bliski płaczu. Reputacja Macka legła w gruzach.
           Na drugi dzień nawet maluchy w szkole krzyczały:
"Maciek jak smakują robaki?"
           Panowie ... uważajcie na kobiety, nawet na te najmłodsze. 
                                                                            





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz